w złotym kręgu

Wrzos pisze:

Dziś obskakujemy miejsca najbardziej okupowane przez turystów, obowiązkowe punkty wszystkich mniej lub bardziej zorganizowanych wycieczek. Spodziewamy się tłumów z szczególnym naciskiem na niemieckich emerytów w reklamówkach na głowach. Tak było na klifach Moheru i w Wielkim Kanionie, ale tu o dziwo nie.

Wcześniej jeszcze podrzucamy dwóch Niemców na początek szlaku. Twierdzą, że są z Berlina, ale nie znają ani Einsturzende Neubauten ani samego Blixy. Dopiero wzmianka o Nicku Cave’ie zapala im jakąś lampkę, ale zasilaną jakąś słabą energooszczędną żarówką z Leroja. Wysadzamy ich z nakazem nadrobienia braków i wracamy nad wodospad Gullfoss. Fajny, 2 kaskady, 32m wysokości.
DSC_0819Potem podjeżdżamy na Geysir. Największy gejzer. Kiedyś może i był największy, ale sam ów on jest już w stanie spoczynku. Jego kompan za to tryska radośnie co kilka minut wrzątkiem i parą.
DSC_0861DSC_0852DSC_0851Mijamy fajny mały wulkan.
DSC_0895DSC_0896Następny punkt wycieczki to Thingvellir.
Thingvellir to Park Narodowy wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. W tym miejscu stykają się płyty tektoniczne, przez co sama dolina stale się powiększa.DSC_0934DSC_0937

Szczególne jest to miejsce również dla historii wyspy. To tutaj odbywały się Althingi, czyli spotkania starszyzny Wikingów, to tutaj przyjęto Chrześcijaństwo i tutaj ogłoszono niepodległość. Na althingu ogłaszano min. kary śmierci: mężczyzn ścinano toporem a kobiety topiono w rzecze. Tej konkretnie:DSC_0927

Jess kupuje lokalną biblię (Sagę o Njalu), jak tylko dowiaduje się że główny bohater pochodzi od Ragnara Lothbroka.

Jedziemy na camping w okolice Hvolsvollur, ale jest już wrzesień i nikogo nie ma. Chyba od dawna tu nikogo nie było. Camping wygląda zresztą jak sceneria horroru. Przeszukujemy pomieszczenia w poszukiwaniu prysznicy i znajdujemy biuro pana TomkaWP_20150901_002

Nie decydujemy się zostać, jest jeszcze wcześnie i zresztą strasznie

Jess pisze:

Dziś zagłębiamy się w tak zwany Golden Circle, czyli skrawek Islandii wydeptany do reszty przez chmary turystów. Dziś jest ich tu raczej garstka. To tu znajduje się centralny punkt wycieczek. To tu znaleźć można wszystkiego z całej Islandii po troszku. Zatem jeśli ktoś planuje weekend, to lądując w Keflawiku skorzysta z ciepłych kąpieli w Blue Lagoon, w Golden Circle zobaczy pole geotermalne i oczywiście Gejzery, wodospad Gullfoss, i Park Narodowy Thingvellir z kolebką Islandzkiej państwowości – Altingiem. Ale po kolei

Wstajemy jak zwykle za późno, bo niezwykle przyjemnie się śpi na zimnej, twardej ziemi. Korzystamy z działającej pralki i suszarki, co zajmuje nam ze dwie godziny. Oczekując na wysuszone ciuszki poznajemy chłopaków z Berlina, fanów techno, którzy nigdy nie słyszeli o Einsturzende Neubauten (!)

Jak każdy z napotkanych przez nas hitchhikerów narzekają na podróżowanie stopem i opowiadają o notorycznym problemie długiego oczekiwania na łaskawego kierowcę. Chłopaki chcą z okolic Gulfossu ruszyć na mały szlak, podobnie jak my nie poszli na Laugavegur.

Postanawiamy podwieźć ich kawałek dalej i zostawiamy ich kiedy kończy się droga dla zwykłych aut.

DSC_0922DSC_0923

Ruszamy zmieszać się z turystami.

Najpierw Gulfoss, który mimo tłumów robi jednak duże wrażenie. Pewnie Poprzednie wodospady wypadły by zdecydowanie lepiej, jeśli pogoda byłaby taka jak dziś.DSC_0839Potem Park geotermalny i słynny Geysir, który już nie tryska, bo się zestarzał. Mały krater w skale, który po nim pozostał i tak wygląda imponująco.DSC_0850DSC_0873

Dziś turyści zachwycają się jego młodszym, acz mniej mężnym i silnym bratem. Stary Geisir, w latach swojej świetności, wyrzucał gorącą wodę na wysokość do 80 metrów. Stokkur, który teraz przyciągha uwagę turystów bucha woda na 30 metrów.

Postanowiliśmy poczekać i obejrzeć trzy wybuchy. Pierwszy starałam się sfotografować. Sytuacja porządnie zaczynała mnie śmieszyć, gdy czyhałam z przygotowanym aparatem przez kilka minut w otoczeniu kilkudziesięciu podobnych mi. Chyba się udało.

Drugi raz, by strzelić fotkę z daleka. Tym razem gejzer się nie poisał i wybuch nie był imponujący.

Trzeci raz, po to by poczuć to bez aparatu, na własnej skórze poczuć parę, lekkie gorące krople osadzające się na twarzy i by usłyszeć i skupić się wyłącznie na huku. Fajne uczucie stać tak blisko. I mimo, że wiem, ze zaraz wybuchnie i tak wzdrygam się gdy woda z hukiem wydostaje się na zewnątrz.

DSC_0880

Skatowani parą i lekkim zapachem siarki ruszamy do Parku Thingvellir, ciekawego choćby z tego powodu, że znajduje się w miejscu styku płyt tektonicznych: euroazjatyckiej i północnoamerykańskiej. Cały teren pocięty jest szeregiem szczelin, wśród których największą – wąwozem Almannagia, mogliśmy kroczyć.
DSC_0939

Wrzos interesowała się bardziej historią Altihingu i dawnymi historiami, które rozgrywały się pośród tych strzelin i strumyków. Mnie z tego zaciekawiło bardziej jeziorko, w którym topiono kobiety oskarżone za czary i cudzołóstwa.DSC_0925

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

You may use these HTML tags and attributes: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>
*
*