Ostatnia granica czyli prawdziwy koniec świata. | Alaska
Jesteśmy na Alasce… ALE zanim tu dotarliśmy zastanawiałam się o co chodzi z tą Alaską. O co to wielkie halo? Co ma w sobie Alaska. Oczywiście sama chciałam tu dotrzeć , więcej, żeby odhaczyć, że byłam.
To tak jak z Prudhoe Bay. Wszyscy tam jadą, bo trzeba tam pojechać, ale każdy właściwie nie wie po co. I nawet kiedy tam dotrze nadal nie widzi sensu w pokonanej drodze i krzyżyku na nazwie Prudhoe Bay w swoim notatniku z rzeczami do zrobienia przed śmiercią.
Myślałam, że tak samo będzie z Alaską. Na szczęście się myliłam.
![](https://callunatrip.pl/wp-content/uploads/2019/08/deszcz.jpg)
Alaska zimno przywitała nas nieprzyjemnym deszczem. Granicę przekroczyliśmy w Beever Creek dosłownie przepychając ogórka przez pas graniczny USA i Kanady. Mieliśmy znów problemy z odpalaniem, spowodowane pewnie wilgocią. PIerwsze chwile na Końcu Świata były depresyjne i przygnębiające. Kilka dni deszczu i zimna zrobiło swoje. Do tego ciągła droga pośród drzew w ulewie i wietrze. I .. snuliśmy się dziurawą szarą drogą poprzez miliony zielonych drzew, raz iglastych raz liściastych. Monotonia drogi przybijała jeszcze bardziej. Po co my tu w ogóle przyjechaliśmy – nie mogłam tego zrozumieć.
![](https://callunatrip.pl/wp-content/uploads/2019/08/lodowiec-gory-z-dolu.jpg)
Czasem czułam, że ta Alaska jest przymusem.
Że wszyscy liczycie na to, że do Alaski dotrzemy. Że właściwie nie ma opcji, żebyśmy tu nie dotarli. I wierzcie mi, chyba z dziesięć razy rezygnowaliśmy z Alaski. Jednego razu było naprawdę blisko. To było w Manitobie. Chcieliśmy zjechać od razu do Stanów i dać sobie spokój z tysiącami kilometrów w dziczy i pustce. A jak nam się zepsuje auto gdzieś na totalnym zadupiu? Jak nas zjedzą niedźwiedzie podczas noclegu na dziko? Jak Alaska nas zawiedzie? Jak góry będą za wysokie? Co wtedy? – takie pytania już dziś nie przychodzą mi do głowy.
Dziś już opuszczamy Alaskę i okropnie nie chcę stąd wyjeżdżać.
![](https://callunatrip.pl/wp-content/uploads/2019/08/gory-droga-skos.jpg)
Dlaczego?
Bo dotarliśmy na Koniec Świata! I nie chodzi tu o odhaczenie kolejnego punktu na mapie.
- Bo zaniemówiłam, kiedy zobaczyłam Denali, a ono przyćmiło wszystkie góry jakie dotąd widziałam.
- Bo dotknęłam niemalże lodowca i wdziałam jak topiąc się umiera na naszych oczach.
- Bo patrzyłam jak lwy morskie wygrzewają się na samotnej skale, a foki dryfują na maleńkiej krze.
- Bo wdrapałam się na kilka szczytów i pokonałam zmęczenie, swoje słabości i strach.
- Bo jednego ranka na naszej polanie stado dzikich zajęcy cieszyło nasze oczy.
- Bo widziałam kingfishera i miliony kruków.
- Bo w końcu byłam blisko natury, w dziczy czasem. I otoczona przez miliardy drzew, tony skał, ogrom lodu i wody czułam się naprawdę maleńka. Mikro w stosunku do tego wszystkiego co nas otacza.
![](https://callunatrip.pl/wp-content/uploads/2019/08/zajc-783x1024.jpg)
Dziś na drodze gdzieś pomiędzy Anchorage a Tok poczułam to jeszcze bardziej. Poczujcie to ze mną. Zamknijcie oczy…
Wyobraźcie sobie ogromną dolinę otoczoną górami. Z północy mniejsze, porośnięte zielonymi jeszcze drzewami. Z zachodu większe, brązowo- żółte. Te na wschodzie są szare i ogromne, tak, że trudno pojąc ich wielkość. Znikają niemalże w chmurach, a mała wyrwa miedzy nimi to tylko wielkie koryto rzeki. I patrząc na południe widzicie w końcu biało-niebieski jęzor, który sięga środka doliny, a wychodzi niemalże z nieba. Wszędzie dookoła góry. Dolina pokryta jest żółknącą trawą i jasnozielonymi świerkami. Pośrodku tej doliny postawcie siebie, tak jak teraz jesteście. I zamieńcie się na chwilę w mrówkę. Tak… ta dolina jest taka ogromna
Jak się czujecie? Maleńcy jesteśmy, nie?
![](https://callunatrip.pl/wp-content/uploads/2019/08/pion-gory-dolina-736x1024.jpg)
I chyba tak na prawdę w tym całym alaskańskim marzeniu nie chodzi o Alaskę. Chodzi o to uczucie, kiedy jest się naprawdę małym, czasem bezradnym wobec natury. Chodzi o bycie na Końcu Świata, gdziekolwiek ten koniec jest. Nie musi on być wcale Alaską. Może być pobliskim krańcem lasu czy zimową plażą w wyludnionym Unieściu. Alaską może być przebiegnięty pierwszy maraton czy zrobienie pierwszego szalika na drutach. Kurde tu chodzi o Ciebie, odnalezienie siebie i swojego miejsca w naturze i w świecie. To jest ten Koniec Świata.
![](https://callunatrip.pl/wp-content/uploads/2019/08/gory-chojny-dolina.jpg)
Co do Prudhoe Bay wspomnianego na początku .. nie pojechaliśmy tam. Posłuchaliśmy się Todda, ahhhh co to za człowiek. Wiecie, ze trzydzieści lat temu wsiadł na rower i po prostu pojechał na Alaskę. A jak już był na Alasce pojechał do Meksyku. Swoim rowerem. On sam droga i rower. Kurde, to jest odwaga, anie jakaś tam jazda ogórkiem 😉 Chciałabym, by każdy z Was mógł posłuchać choć jednej jego opowieści z podróży. NIe dość, ze Todd jest świetnym storytellerem, to ma też co opowiadać. A każda z historii jest tyle straszna co przezabawna i piękna. I w pewnym momencie nie wiesz, czy łzy lecą Ci z wzruszenia czy ze śmiechu.
![](https://callunatrip.pl/wp-content/uploads/2019/08/droga-gory.jpg)
Todd to mądry człowiek, to on odradził nam Prudhoe Bay. „Nie warto” powiedział. „Jeśli musicie odznaczyć punkt na liście to jedźcie, ale to nie jest warte drogi i czasu. Jest tyle innych cudnych miejsc, którym możecie poświęcić swój czas”. I miał rację.
W życiu nie chodzi o odhaczanie punktów. Jest tyle piękna na ziemi i w ludziach.
Na Alasce. W Kandzie. W Polsce. W podpoznańskim miasteczku czy w jednej z dzielnic Wrocławia.
Wszędzie.
Wystarczy tylko znaleźć ten Koniec Świata i jego dolinę. Stanąć pośrodku i otworzyć oczy.
![](https://callunatrip.pl/wp-content/uploads/2019/08/jezor-lod-w-dolinie.jpg)
Świetnie się Was czyta 🙂 serio.
Deanli (też jako park) wymiata!!!
Nawet bank nazwali od jej dawnej nazwy McKinley.
Alaski i kanionu pozazdroszczę najbardziej.
Być, patrzeć i się zachwycać…
Powodzenia!!
Pingback: Alaska - polecamy! - CALLUNA TRIP